głowna › Fora › 2. OFIARY NARCYZA 🤕 › życie z narcyzem – emocjonalny rollercoaster
Otagowano: narcyzm
- Ten temat ma 10 odpowiedź, 5 odpowiedź, a ostatnio został zaktualizowany 3 miesiące, 3 tygodnie temu przez AdmiNar.
-
AutorWpisy
-
2023-03-07 o 12:40 #1709xeniaUczestnik
Cześć wszystkim,
jestem z narcyzem od ponad 3 lat. Piszę „jestem”, choć niedawno odszedł ode mnie, jednak każdy kto już z taką osobą zakosztowął życia, dobrze wie, jak historia się lubi powtarzać. W mojej więc głowie to jeszcze nie koniec, choć w chwili odejścia, wszystko wskazywało na to, że to już permanentna jego decyzja i powrotów nie będzie. Jestem jedną z tych osób, które też same jeszcze nie do końca pogodziły się z tym, że to koniec historii, mam tego świadomość. Trochę jak kiedy masz śmiertelnie chorego bliskiego i do końca nie tracisz nadziei w to, że stanie się cud i jednak wyzdrowieje. Ale na wszystko zapewne musi przyjść czas. Jazdy, które się przechodzi z kimś takim, zostawiają człowieka w ciągłym znaku zapytania, w jakimś rodzaju nieuwierzenia, że to realne, iż można być jednocześnie tak cudowną, czarującą, unikatową istotą, będąc też przy tym emocjonalną pijawką, oprawcą i bestią. To przecież niemożliwe! Dopóki nie olśniło mnie, z kim mam do czynienia, błądziłam z teoriami po internecie i szukałam odpowiedzi. Kiedy już ją znalazłam, byłam w szoku, jak wiele nas jest(ofiar takich psychopatów). Jak wiele doświadczeń,to dosłownie kalki, schematy 1 do 1. Odnosi się wrażenie, że całe te roje kobiet, były z jednym-tym samym facetem. Uderzające jest to, że multum kobiet potrafi mieć staż 20-30 lat związku, co dla mnie („raczkującej”) jest na ten moment nie do pomyślenia. Jednocześnie dostrzegam, że sama też nie umiem zamknąć tego rozdziału definitywnie, co może być zapowiedzią podobnego stażu w przyszłości. Myślę nad tym, co sprawia, że narcyzowi się jednak nie nudzi tkwić przy jednej osobie tyle lat? Ale może to tylko zapewnianie sobie stałego źródła energii, a na boku 100 innych historyjek? Mój narcyz WYDAWAŁ się być wierny. Podkreślam wydawał, ponieważ przychodzi taki moment, że przestaje się wierzyć w krystaliczność tych ludzi i skoro są zdolni traktować nas jak ściery, to jakie mamy podstawy łudzić się, że przy tym wszystkim pozostają wierni? (wierni co najwyżej swojemu schematowi postępowania)… Zdrada to ponoć ich drugie imię, jednakowoż ja spędzałam z nim tyle czasu, że mam pewność, iż do niej nie doszło. Co to jednak właściwie zmienia?-powiecie – Czy czujesz się z tego tytułu lepsza od innych? W sumie, to prawda – ani mój narcyz nie jest lepszy od Waszego, ani ja od Was. Siedzimy w tym samym g*wnie po uszy. Napisałam tutaj, ponieważ chciałam tak naprawdę porównać pewne detale między sobą z innymi osobami. Wymienić się doświadczeniami. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś się odezwie. Czy Was też kiedykolwiek zostawił narcyz, argumentując to Waszym dobrem? „Robię to , by uwolnić cię od siebie, byś miała szansę na kogoś normalnego” -czy Wasz narcyz też był taki dobroduszny? Jak to oceniacie, bo ja własnie przy okazji ostatniego rozstania, taką argumentację usłyszałam. Czy może to być prawda, czy jednak nadal ciągle gra?2023-03-07 o 14:54 #1717edek12UczestnikCzesc xenia, znamiennym w tych relacjach jest powtarzane hasło „jeszcze mi za to podziękujesz”. Mysle, ze narcyzi, kiedy się ewakuują, nie robią tego z troski o Ciebie. Raczej sami się czymś znudzili, zniechęcili, lub są w chwilowej depresji, próbują się wycofać z relacji, byc sami, pozbyć sie nas tymczasowo. Wtedy udają łaskawców dla nas, żeby jeszcze na koniec wyjść z tego z twarzą. Grać do końca role bohatera, wybawiciela który niby w przebłysku człowieczeństwa i prawdy ostrzega nas przed sobą i pragnie podarować nam normalne życie, uwolnić nas od siebie. Ja na ten cały akt patrze komiczno-sceptycznie.
2023-03-07 o 16:27 #1718xeniaUczestnikhej Edeku, dzięki za odpowiedź. pewnie masz rację. Ja mam mieszane uczucia, ale pewnie to typowe dla zmanipulowanej osoby, że w sumie to już nie wie co myśleć w swoim skołowaniu i miota się od teorii do teorii. Pamiętam jak powiedział mi kiedyś przy innym rozstaniu, również argumentując, że odchodzi, bo mnie przed sobą ratuje: „Nie pozwól mi wrócić, gdybym kiedykolwiek próbował, choćbym nawet klęczał na wycieraczce, nie wpuszczaj mnie!”. Nadal nie wiem czy były to pseudo-męczeńskie teksty, czy rzeczywiście poważna przestroga płynąca z serca. Ale wtedy też nie posłuchałam… Osobom, które nigdy nie doświadczyły tego rodzaju relacji, może się to nawet wydawać śmieszne. Niczym w filmie, gdy bohater pozytywny jest uwięziony w ciele jakiegoś demona, który przejął nad nim kontrole. I kiedy demon ma słabszy moment, otwiera się pewne okno i bohaterowi udaje się czasowo przedostać i zawołać o pomoc, unaocznić swoją obecność. Narcyz chyba taki właśnie jest – demoniczna skorupa, spod której to bezbronne dziecko próbuje się wydostać. Wewnętrzna walka o władzę. I czasem da się to zauważyć i mnie osobiście zazwyczaj to powstrzymuje od przekreślenia tej relacji-świadomość, że gdzieś tam jest to skrzywdzone dziecko-prawdziwa twarz. Oczywiście pomijam trzecią twarz-tę wykreowaną na potrzeby publiczne -osobistość, autorytet, samozwańczy samiec alfa i władza nadana samemu sobie „z urzędu”, pupilek otoczenia. Tam, gdzie już zasieje ziarno, tam się zakorzenia, zagrzewa miejsce i pasożytuje do woli, a niczego nie podejrzewający dawcy, bez proszenia codziennie dokarmiają go pochlebstwami. Nie musi się wysilać by o to szczególnie zabiegać. Takie Eldorado stworzył sobie mój partner w pracy i to jest taki samograj, że od dawna nie trzeba się starać, być szczególnie ambitnym, bo i tak nie znajdzie się nikt na jego miejsce. I gra gitara, wszyscy się nabierają, aż żal (z drugiej strony jakżeby mieli się na nim poznać, kiedy on dba o nienaganną fasade, o to, by nie budować z ludźmi żadnych głębszych więzi). Można odcinać kupony do emy i od czasu do czasu zrobić mały obchód po firmie, żeby o sobie przypomnieć i roztoczyć swój blask, pozwolić łaskawie plebsowi ogrzać się w jego cieniu. i tu też dostrzegam taką społeczną niesprawiedliwość, że tylu prawdziwie pracowitych, zaangażowanych ludzi w korporacjach ma podcięte skrzydła, bo nigdy nie przebije się na miejsca takich bezproduktywnych narcyzów.
2023-03-07 o 16:47 #1720edek12Uczestnikbrawo xenia, jednak zmieniłaś front? 😉
2023-03-07 o 17:49 #1722xeniaUczestnikheh, nie całkiem. po prostu staram się podchodzić do tego obiektywnie i dostrzegam niesprawiedliwość. Mój facet ma duży potencjał. To naprawdę zdolna i kreatywna osoba, oczytana, zaradna. problem w tym, że jako narcyz jest strasznie wygodnicki, leniwy, łatwo traci motywację, ponieważ przez większość życia nauczył się, że może dostawać / osiągać wszystko bez większego wysiłku. Nauczył się ustawiać sobie rzeczywistość i ludzi pod siebie, a skoro można łatwo i ktoś inny może zrobić za ciebie, to po co się trudzić. (Podobnie zresztą zaczynał traktować mnie w domu – służąca, która ogarnie zakupy, wymyśli co na obiad, ugotuje, upiecze. Fakt, że ja to po prostu lubię, ale kiedy się nie czuje docenionym i nie ma jakiejś wzajemności w tym wszystkim, zaczynasz widzieć się tylko jako dawca, to to wszystko przestaje sprawiać przyjemność). A wracając, myślę, że zawodowo stają się ofiarami tego własnego lenistwa i w pewnym momencie przestają się rozwijać, dlatego sądzę, że ich miejsca należą się wielu innym zdolnym i pracowitym ludziom. Tak się powinno dziać, choćby dla utarcia im nosa i przypomnienia, że jak się chce zajmować wysokie miejsce w hierarchii służbowej, to trzeba na to cały czas pracować, nie tylko na początku.
2024-03-06 o 14:28 #2340OcochodziOnaUczestnikZmagam sie z podobnym problemem . Facet kocha mnie nad zycie (tak twierdzi) ;D by za chwile zniknac jak duch kacper . Zapewnia mnie jaka jestem piekna ze mnie kocha ze chce mnie za zone a potem oddala sie emocjonalnie . Mam wrazenie ze albo sie mna bawi albo bierze na przetrzymanie . Osobiscie mam juz zryty łeb ze tak sie wyrażę
2024-03-21 o 17:41 #2357AdmiNarOpiekun forumTo może być zwykła niedojrzałość, niekoniecznie od razu narcyzm. Albo też borderline… I jak sytuacja? Dalej się to powtarza?
2024-03-22 o 14:16 #2398AdmiNarOpiekun forumOcochodziOna, daj znać jak to się potoczyło. Powodzenia 🙂
2024-09-07 o 02:59 #2422FortisUczestnikCześć.
Moja narcyzka (ukryta narcyzka-juz to odkryłem)opowiedziała mi o całej swojej przeszłości.
Czy mogę mieć nadzieję że jest to prawda,czy od razu mam myśleć,że to wszystko kłamstwa?
Czy one czasem mówią prawdę?
Czy wszystkie mają tak samo,czy też są jakieś odstępstwa.
Dopiero się tego uczę.
Nie zamierzam uciekać.
Taki już ze mnie typ
przekorny.2024-10-01 o 13:06 #2424AdmiNarOpiekun forumCześć Fortis, współczuję napotkania narcyzki na swojej drodze. Rozumiem, że czujesz się na tyle silny, iż chcesz się podjąć tego trudu i niewdzięczności bycia z taką osobą w związku.
Narcyzi notorycznie kłamią, nawet jeśli nie muszą. To taki dziwny nawyk. Mój mi powiedział, że kłamie dla sportu i nie umie nad tym panować. Więc generalnie musiałabym zakładać, że wszystko co do mnie mówi jest kłamstwem. Wypadałoby też mieć na uwadze, że być może Cię zdradza i nie ma w związku z tym większych wyrzutów sumienia. Ja z moim spędzam na tyle dużo czasu, że raczej zdrada w grę nie wychodzi, natomiast wykluczyć nigdy nie można… Bo gdy ma ciche dni jedzie do siebie i zaszywa się na kilka dni, podczas których nie mam kontroli nad tym co robi (i szczerze mówiąc już nawet wolę nie mieć).
Wracając do Twojego pytania – ciężko powiedzieć, choć żywię nadzieję, że osoby, którymi są, traktują uczciwiej (co nie znaczy że lepiej niż pozostałe – przykładowo zapytałam mojego dlaczego zawsze ma energię na bycie miłym i uśmiechniętym dla innych ludzi, a dla mnie niekoniecznie. Odpowiedział paradoksem – że na innych mu nie zależy. Więc jest kłopot połapać się w logice ich rozumowania czy postępowania, bo wynika z niej, iż dla tych, na których mu nie zależy jest miły, a dla tych jemu bliższych już niekoniecznie znajduje serdeczność… I zrozum to…. 🤷🏻♀️2024-10-01 o 13:26 #2425AdmiNarOpiekun forumWeź też pod uwagę, że jej historia może być oddana niezgodnie z rzeczywistością, zniekształcona przez pryzmat jej poczucia skrzywdzenia itp… Warto by było znać wersję kogoś, kto też w tym uczestniczył.
I pytanie, czy jesteś pewien, że masz do czynienia z osobą narcystyczną? Może to borderline? Mam wrażenie, że kobiety po tych samych przejściach z dzieciństwa co faceci będący później narcyzami, częściej „stają się” borderline w przyszłości… Kobiety generalnie mają jednak większy dostęp do swojej emocjonalności niż mężczyźni, choć nie mówię że wszystkie i zawsze… Ale czy Twoja partnerka została już faktycznie zdiagnozowana pod tym kątem przez psychiatrę i przeszła test minnesocki? -
AutorWpisy
- Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.